Fino
loading...

Veganuary

2 lutego 2022
tasting-menu-pietruszka
tasting-menu-carpaccio
Carpaccio z arbuza

Styczeń przeleciał w trybie fast forward. Miały być comiesięczne publikacje na blogu. Miało być jak u Pana Remigiusza Mroza, taśma słowno-produkcyjna. Co do ilości publikacji podobnie, ale On książka a ja post… wyszło jak zawsze 🙂

Prokrastynacja level pro!

Jacek napisz w styczniu tekst o tym, co wydarzy się w styczniu.
Styczeń to klasycznie nowy ja, nowy rok, nowy początek, nowe postanowienia, stare rezultaty. Ten tekst piszę chwilę przed serwisem 29/01 (po edycji wysyłam 30/01 w nocy), czyli u mnie bez zmian, ale z drugiej strony jestem ambasadorem „Chefs for change”.

Ruchu/akcji mającej na celu wprowadzenie zmian u źródła. Zmian naszych przyzwyczajeń kulinarnych. Zmian proporcji roślin w diecie codziennej, jak i kartach menu w restuaracji. Jako Szef Kuchni i współwłaściciel Fino oraz Osterii Fino, od początku ich funkcjonowania dbałem i dbam o to, aby roślinne dania miały mocną pozycję w kartach menu.
Przygoda kuchnia roślinna była dla mnie celem samym w sobie, była wyjściem ze strefy komfortu. Kuchnię klasyczną jako kucharz przerabiam na swoją modłę od czasu podpatrywania mamy w kuchni, później dzięki pracy z najlepszymi w Trójmieście, na zagranicznych książkach kończąc.
Kuchnia roślinna jest jakby do rozpisania na nowo. Nie ma źródeł, a już na pewno nie na taką skalę. Wszystkie roślinne opcje fine dining są generalnie świeże i nowe. Razem z zespołem poświęciliśmy sporo czasu na to, aby znaleźć zadowalające zamienniki. Na jednej szali jest zawsze temat, aby coś smakowało jak mięsny oryginał i wtedy poruszamy się po schemacie:

Boom !

Smak.

Mamy to !

To smakuje jak mięso!

Wchodzi do vegan tasting menu.

Na drugiej szali jest zaś fakt, że ultrakonserwatywni weganie nie szukają smaku mięsa, a wręcz przeciwnie. Klasyczna zabawa formą i konwencją podobieństwa jest dla tych, którzy na codzień bez mięsa żyć nie mogą.

Póki co, nie wyobrażam sobie życia bez tatara wołowego czy choćby bez masła, ale na pewno proporcje się zmieniły, roślin w codziennej diecie zdecydowanie coraz więcej,

Sama filozofia jest o tyle ważna, że karze nam się zastanowić nad tym co i w jakich ilościach spożywamy. Jeśli jesteśmy tym, co jemy, to na pewno powinniśmy być ludźmi świadomymi. Co z czym, po co i dlaczego. Mocno przetworzone zamienniki mięsa, niekoniecznie są najzdrowsze, ZACZNIJMY OD WARZYW! Swoją drogą – zastanawiałem się,  skąd nazwa Veganuary. Czy słowotwórczo najlepiej pasowało w styczniu? W maju – Vegay ? 😉

Zaraz luty, na pewno przed walentynkami o afrodyzjakach,  a skoro o miłości, to i coś o Śledziku i o Tłustym Czwartku a i o Popiele może, zależy jakie słowa klucze będą zadane.

Finito.

Jakieś zawołanie muszę opracować,

AHOJ I CZEŚĆ

do następnego!

J.K. wiosłuje

 

 

Previous post Czołem!